Zielono nam było na 49. Mistrzostwach Polski Dziennikarzy w Tenisie 2010
Category : Wydarzenia
Blisko 50 przedstawicieli polskich mediów z całego kraju pokonało setki kilometrów, aby po raz 49. rywalizować o mistrzowskie tytuły. Tym razem spotkaliśmy się w Olecku – malowniczym zakątku położonym na granicy Mazur i Suwalszczyzny, zwanych Zielonymi Płucami Polski.
Mistrzostwa zostały poprzedzone obozem treningowo-rekreacyjnym dla członków Klubu. W sobotę 19 czerwca nasz Prezes, Wojtek Kaźmierczak wraz z Gospodarzami z Olecka, przywitał obozowiczów kolacją w hotelu Colosseum. Po niedzielnym spełnieniu obywatelskiego obowiązku, tenisiści popędzili trenować na sąsiadujących z hotelem siedmiu kortach prężnie działającego Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Olecku. Oprócz kortów tenisowych Ośrodek dysponuje imponującą bazą sportowo-rekreacyjną, na którą składają się: stadion lekkoatletyczno – piłkarski, treningowe boiska piłkarskie, boisko do siatkówki plażowej, plaża miejska z molem i strzeżonym kąpieliskiem, wypożyczalnia sprzętu pływającego: kajaków, łódek, łodzi żaglowych i rowerów wodnych, sauna i siłownia, a także trasy biegowe w parku i wokół jeziora. W ramach jednego klubu działa tu kilka sekcji sportowych: szachowa, piłki nożnej, tenisowa, lekkoatletyczna, tenisa stołowego i brydża sportowego, a osiągnięcia młodych tutejszych sportowców znane są na arenie ogólnopolskiej.
Po wyczerpujących treningach obozowicze mogli oddać się słodkiemu lenistwu, woleli jednak eksplorować wyjątkowo piękną Ziemię Olecką i chłonąć świeżość terenów niezniszczonych przez człowieka. Piętnaście jezior i lasy ze wspaniałym mikroklimatem, bogactwo zwierzyny i ptactwa oraz różnorodność szaty roślinnej gwarantowały niezwykłe przeżycia miłośnikom żeglowania, rowerów, wędkowania czy grzybobrania. Hitem okazała się „Wiewiórcza Ścieżka” – 12-kilometrowa trasa turystyczno-dydaktyczna wokół miejskiego jeziora. Podczas wycieczki rowerowej czy pieszej można na niej podziwiać panoramę jeziora, jak również miejsca gniazdowania dzikiego ptactwa. Rekordzistą został Klaudiusz Madeja, który obiegł jezioro kilka razy!
Miłośnicy historii udali się na wycieczkę śladami przeszłości. Mówi się, że polowali tu król polski August i książę pruski Albrecht von Hohenzollern. Olecko zostało lokowane na prawach miejskich w 1560 r. Po wytyczeniu dużego rynku o powierzchni ponad 5,5 ha wybudowano kościół ewangelicki i ratusz. W XVII i XVIII wieku miasto zniszczone zostało przez Szwedów, Tatarów a później Rosjan. W dwudziestoleciu międzywojennym miasto rozwijało się jako prężny ośrodek turystyczny, sportowy i rekreacyjny. Pozostała z tamtych czasów olbrzymia kamienna półrotunda wraz z kompleksem rekreacyjno-sportowym z 1927 r., to obiekt unikatowy na skalę europejską. Ciekawostkę stanowi stadion zbudowany dla potrzeb niemieckiej kadry olimpijskiej (w 1936 r. trenowała tu reprezentacja Niemiec przed Olimpiadą w Berlinie).
We wtorkowe popołudnie wybraliśmy się na dłuższą wycieczkę, podziwiać oddalone od Olecka o 40 km, wiadukty w Stańczykach. Słynne wiadukty nie istniejącej dziś linii kolejowej, mające 31,5 m wysokości i ok. 150 m długości, są najwyższymi tego typu obiektami w kraju. Zostały wybudowane w 1926 r. Pod nimi płynie rzeczka Błędzianka, a ciekawostką przyrodniczą okolic Stańczyków jest jeziorko Tobellus. Po zwiedzaniu czekało na nas małe co-nieco w leśniczówce u pani Małgorzaty Truchan.
Po ostatnich treningach w środowy słoneczny poranek mogliśmy rozpocząć mistrzowskie zmagania. Mistrzostwa uroczyście otworzyli wraz z naszym Prezesem, nasi Gospodarze: Henryk Trznadel, Zastępca Burmistrza Olecka, Andrzej Kamiński, Dyrektor MOSiR i Andrzej Bomber, sędzia naczelny.
Od pierwszej rundy zawodnicy potraktowali turniej niezwykle poważnie. Zapowiadało się na rekordy a’la Wimbledon, który podglądaliśmy w przerwach na zmianę z Mundialem. Na szczęście zarówno Olga Gajda z Ulą Kisło, jak i Grzesiek Święcicki z Marcinem Kwiatkowskim skończyli swoje mecze zaledwie po trzech i pół godzinach gry… Pogoda była jeszcze łaskawa, bo wszystkie mecze zaplanowane na ten dzień zostały rozegrane. Jednak już wieczorem, Rafał Jaworski z Grześkiem Czelejem kończyli ostatni mecz w strugach deszczu. Wbrew prognozom pogody mieliśmy nadzieję, że nie będzie tak źle, niestety aura nas nie rozpieszczała. Przez cały czwartek lało. Cóż więc było robić, jak nie korzystać z hotelowych atrakcji. Zarówno panie, jak i panowie mijali się w basenie i jacuzzi, w drodze do sauny, SPA czy naszego wspaniałego masażysty Jarka Wilka. Po odnowie biologicznej jedni wymyślali zajęcia dla swoich pociech, inni przegrywali miedzianą fortunę w pokera, a jeszcze inni wybrali się do okolicznych barów na świeżą rybkę, śledzić wielkoszlemowe zmagania na londyńskich kortach, a przy okazji rozegrać kilka partyjek w bilard.
Piątek był istnym tenisowym maratonem. Choć tęskniliśmy za słońcem, pogoda na grę była idealna: pochmurno, przyjemny chłód i bezwietrznie. Pierwsi zawodnicy pobiegli na korty tuż po śniadaniu a reszta udała się na wycieczkę do pobliskiej stoczni Delphia Yachts Kot sp.j.
Historia tej firmy to znakomity przykład, jak od małej rodzinnej firmy trafić do jachtowej europejskiej czołówki. Firma pod nazwą „Sportlake” powstała z inicjatywy braci: Piotra i Wojciecha Kot w 1990 r. (podobno wpadli na ten pomysł na spływie kajakowym, patrząc z zazdrością na profesjonalny sprzęt płynących obok Niemców). Na początku działalności zatrudniała kilkanaście osób, a pierwszą wyprodukowaną łodzią żaglową była „Sportina”. Od 2003 r. firma jest członkiem Polskiej Izby Przemysłu Jachtowego i Sportów Wodnych, której Prezesem jest Wojciech Kot. W sierpniu 2003 r. stocznia zmieniła nazwę na Delphia Yachts, co było podyktowane rozwojem firmy głównie na rynkach zagranicznych oraz wprowadzeniem nowej linii jachtów typu „Delphia”.
Obecnie Delphia Yachts Kot sp. j. jest największą stocznią w Polsce produkującą jachty żaglowe. Na łącznej powierzchni 12900 m2 odbywa się produkcja jachtów żaglowych typu Delphia, Sportina i Phila oraz łodzi motorowych Quicksilver i Uttern (wieloletnia współpraca z firmą Brunswick Marine in EMEA – wyłączność produkcji). Możliwości produkcyjne stoczni są ogromne, rocznie ponad 150 jachtów żaglowych i 1000 motorowych opuszcza zakład, w którym pracuje ponad 300 osób. Wzrastająca w szybkim tempie sprzedaż łodzi żaglowych i motorowych oraz nowe kontrakty handlowe wskazują na olbrzymi popyt, jakim cieszą się te produkty, w 98% eksportowane są na rynki Europy Zachodniej. Stale wzrastająca sprzedaż jest wynikiem prężnie działającej i dynamicznie rozwijającej się sieci dealerskiej, która rozciąga się poprzez Europę, Stany Zjednoczone, Rosję, Japonię, Australię. Delphia Yachts jest już rozpoznawalną marką na całym świecie.
Po obejrzeniu imponujących jachtów w równie imponujących cenach, wróciliśmy do naszego głównego punktu programu czyli gry w tenisa. Single, deble, miksty… zawodnicy biegli z jednego kortu na drugi rozegrać kolejny mecz tak, aby w sobotni poranek kibice mogli cieszyć oczy rozgrywkami finałowymi. A było na co popatrzeć, gdyż stały one na coraz wyższym z roku na rok, poziomie.
W kategorii pań prym wiodła Wicemistrzyni Europy 2010, Kasia Błaszczyk, wygrywając z Anią Ruszczak 6:3, 6:0. Kasia sięgnęła także po złoto w grze mieszanej. W parze z Rafałem Jaworskim rozgromili ubiegłorocznych mikstowych Mistrzów Polski, Magdę i Piotra Iwińskich. Wynik 9:2 mówi sam za siebie.
W kategorii gry pojedynczej panów OPEN Grzesiek Święcicki doczekał się wreszcie tej chwili i pokonał Tomka Barańskiego 6:3, 6:3. Po tym meczu z pewnością nie żałował podróży z drugiego końca Polski, bo dla niego już dalej niż do Olecka być nie mogło.
Tomek Barański szybko powetował sobie stratę medalu i parę godzin później zdobył złoto w deblu w parze z Grześkiem Czelejem. Mecz z Markiem Furjanem i Oskarem Mayą do ostatniej piłki powodował wstrzymane oddechy kibiców. Ostatecznie młodzież musiała uznać wyższość doświadczenia. Barański i Czelej ostatnie słowo powiedzieli w królewskim tie-breaku, rozgrywanym zamiast trzeciego seta 6:4, 6:7, 11:9.
Janusz Chorzępa z Zakopanego okazał się po raz kolejny niezniszczalny w kategorii panów 45+. Góralska krew zawrzała w meczu ze Zbyszkiem Iciaszkiem, niedokończonym niestety z powodu kontuzji Zbyszka. Z tego samego powodu Zbyszek nie mógł kontynuować rozgrywek mikstowych, pozostawiając we łzach swoją partnerkę Anię Ruszczak.
Nie mniej zacięte boje toczyli panowie w kategorii 55+. Hubert Kwinta dopiero w super tie-breaku pokonał Grześka Szczepańskiego 6:3, 5:7, 10:7. Zacne to osiągnięcie, bo Grzesiek to w końcu trzecia rakieta Europy! Do rąk Huberta trafił także okazały Puchar Fair Play ufundowany przez Burmistrza Miasta Olecko, za godną pochwały postawę podczas meczu z kontuzjowanym zawodnikiem.
W najstarszej kategorii panów 65+ nic się nie zmieniło. Odwieczni rywale na korcie, znów spotkali się w finale. I podobnie jak rok temu w Krakowie, Andrzej Karczewski zdołał urwać Mirkowi Popczykowi tylko trzy gemy. Tym samym Mirek dołożył do swojej bogatej pucharowej kolekcji kolejne złoto.
Najbardziej pocieszonym został Marek Furjan wygrywając z Klaudiuszem Madeją 6:3.
A co robiliśmy wieczorami? Tańce, hulanki, swawole, chciałoby się rzec. Gospodarze wydali dla nas bankiet w hotelu Colosseum, a my następnego wieczoru odwdzięczyliśmy się tym samym. Podczas bankietu odbyła się tradycyjna tombola, po której nikt nie wyszedł z pustymi rękami. Nasza sekcja baletowa zatacza coraz szersze kręgi – całkiem okazała grupa tancerzy trenuje już przed specjalnym show na 50-lecie Klubu w przyszłym roku. Ostatni wieczór spędziliśmy bardzo spokojnie, grillując na Plaży Miejskiej w Olecku. Dla większości największą atrakcją był mundialowy mecz Hiszpania-Chile, dla reszty pokaz sztucznych ogni, zorganizowany na pobliskiej przystani w ramach tradycyjnych obchodów Wianków.
Głównym sponsorem rozgrywek był Totalizator Sportowy, kolejny rok wspierający cykl turniejów dziennikarskich organizowanych przez Stowarzyszenie MEDIA. Podziękowania składamy także na ręce pozostałych Sponsorów: Urzędu Miasta Olecko, Zakładów Prawda, stoczni Delphia Yacht Kot i firmy Coca-Cola HBC Polska.
Serdecznie dziękujemy naszym Gospodarzom z Olecka za stworzenie świetnych warunków zarówno do gry, jak i wypoczynku. Wszystkim Koleżankom i Kolegom – za fantastyczną atmosferę, zabawę i mnóstwo pozytywnych emocji.
49. Mistrzostwa Polski A.D. 2010 na długo pozostaną w naszej pamięci 🙂
Fotoreportaż już niebawem…
Z tenisowym pozdrowieniem
Anna Ruszczak