Czasem słońce, czasem deszcz…
Category : Wydarzenia
Najpierw dokuczał blisko 40-stopniowy upał, potem wszędobylskie muszki, a na koniec plany pokrzyżował niespodziewany deszcz. To jednak nie przeszkodziło ponad 30-osobowej grupie dziennikarzy spędzić miłe chwile w Toruniu, gdzie odbył się drugi turniej z cyklu Grand Prix.
Mieliśmy przyjemność rywalizowania na nowo powstałym obiekcie klubu Start-Wisła Toruń. Obiekt ten składa się z dziewięciu kortów oraz schludnego domku klubowego, wyposażonego w klimatyzowaną (co okazało się zbawienne!) kawiarenkę. Zanim jednak większość zawodników i zawodniczek dotarła na korty, musiała zmierzyć się z potężnymi korkami, które zaczynały się wiele kilometrów przed wjazdem do Torunia. Największe męczarnie przeżyli goście wjeżdżający od strony Poznania i Łodzi, którzy stali nawet 2 i pół godziny!
Gdy wszystkim już udało się dotrzeć na korty, zaczęła się rywalizacja z przeciwnikami i… z upałem! Temperatura w cieniu przekraczała 36 stopni i kilkoro uczestników „otarło” się o udar. Nie od dziś jednak wiadomo, że dziennikarze to niezwykle twardzi ludzie, a już szczególnie dziennikarze grający w tenisa. Mimo ogromnego wyczerpania nikt nie odpuszczał i choć niektóre mecze (mimo rozgrywania tylko jednego seta w rywalizacji grupowej) trwały ponad godzinę, wola zwycięstwa nie pozwalała nikomu zejść z kortu.
Pierwszy dzień zmagań nie przyniósł wielu niespodzianek. W kategorii kobiet do dalszych gier awansowały faworytki – Katarzyna Błaszczyk, Jola Budzowska i Ania Ruszczak. Dwie ostatnie, mimo późnej pory i możliwości spóźnienia się na kolację, postanowiły rozegrać mecz półfinałowy, w którym lepsza okazała się Ania, rewanżując się za porażki w Słupcy i Piasecznie. W finale czekała już na nią zwyciężczyni pierwszego turnieju z cyklu Grand Prix – Kasia.
W kategorii +50 lat znów przypomniał o sobie Wojtek Kaźmierczak. W jednym z najładniejszych pojedynków fazy grupowej pokonał Jurka Pawłowskiego, dla którego była to jedyna sobotnia porażka. Z drugiej grupy awansowali Piotrek Iwiński (1 miejsce) i zwycięzca ze Słupcy – Grzesiek Szczepański (2 miejsce).
Młodsza kategoria panów była najliczniejsza. Na starcie pojawili się wszyscy medaliści, zakończonych niecały miesiąc temu, Mistrzostw Polski – Grzesiek Święcicki, Tomek Barański, Rafał Jaworski i Oskar Maya. Cała czwórka, identycznie jak w Olecku, awansowała do półfinału, choć nie bez kłopotów. Grześka najpierw „na widelcu” miał Klaudiusz Madeja, a potem postraszył go Janusz Ansion. Najciekawszy mecz fazy grupowej stoczyli Rafał i Tomek. Ostatecznie górą był ten drugi, który wygrał dopiero w tie-breaku. Po zmaganiach w przeraźliwym upale udaliśmy się do hotelu Etap, który przywitał nas czystymi, jasnymi pokojami i widokiem na Wisłę.
Ciepły, aczkolwiek burzowy wieczór spędziliśmy na zachwycającej toruńskiej starówce, która latem tętni życiem do świtu. Po oficjalnej kolacji sekcja baletowa, zwiedziwszy Muzeum Piernika, bawiła się w rytmach chanson. Inni udali się poczuć gotyk na dotyk nieoficjalnymi poza turystycznymi ścieżkami pod wodzą redaktora Barańskiego. Jak przystało na rodowitego torunianina, rozpoczął lekcję historii pod Domem Mikołaja Kopernika. Zanim po raz kolejny poruszyliśmy Ziemię, postanowiliśmy sprawdzić empirycznie legendę związaną z Krzywą Wieżą. Jak wieść dawna głosi, jedynie dziewica nie przewróci się stając plecami do odchylonej o 1,46 m od pionu ściany. Wyniki tego doświadczenia niech pozostaną słodką tajemnicą. Wędrując magicznymi zaułkami wśród średniowiecznych murów, monumentalnych, zapierających dech w piersiach, gotyckich kościołów i kamienic, trafiliśmy pod grającą fontannę Cosmopolis, obrazującą układ słoneczny ze szkiców Kopernika. W niezwykle romantycznym klimacie przy dźwiękach klasyka z „Love story”, obserwowaliśmy jak mieni się feerią barw, rozświetlana od czasu do czasu błyskawicami zbliżającej się nieuchronnie burzy. Po krótkiej chwili zadumy nasz przewodnik, wiedziony studenckimi wspomnieniami, z łezką w oku zaprowadził nas pod mury Collegium Maius Uniwersytetu Mikołaja Kopernika i sąsiadującego z nim…. zabytkowego więzienia z czasów carskich. Zamiast do aresztu, o północy trafiliśmy wreszcie na rynek, gdzie w najlepszej kawiarni w mieście dopieszczaliśmy podniebienia obłędnymi deserami. Niestety, szybko wypędziła nas burza i nie dane nam było witać pierwszych promieni słońca pełzających po czerwonych gotyckich murach.
Niedziela przywitała nas… deszczem. Lało zresztą niemal przez całą noc i zaplanowane na godzinę 10. pojedynki, niestety nie mogły się odbyć. Ekipa na kortach dwoiła się i troiła, by zapewnić nam odpowiednie warunki do gry, ale udało się uruchomić jedynie cztery korty, w dodatku dopiero o 12:30. W związku z tym półfinały w kategorii +50 oraz finał kobiet przeniesiono na… sierpień. Całe szczęście, że wszyscy zawodnicy i zawodniczki są z Warszawy i dokończenie można będzie rozegrać w gościnnym Milanówku.
Na kortach pozostali więc już tylko panowie rywalizujący w kategorii Open oraz garstka kibiców, która dopingowała „nieszczęśników” walczących nie tylko ze sobą nawzajem, ale też ze śliską nawierzchnią i silnym wiatrem (co i tak było mniej dokuczliwe niż malutkie muszki uprzykrzające życie zawodników w sobotnie popołudnie). Do finału pewnie awansował Tomek Barański, który pewnie pokonał Oskara Mayę oraz Grzesiek Święcicki. Ten ostatni stoczył kolejny (czwarty?) morderczy bój z Rafałem Jaworskim i choć musiał obronić sześć piłek meczowych, ostatecznie zwycięsko wyszedł z tej konfrontacji. Finał pomiędzy Grześkiem i Tomkiem był „małym” rewanżem za Mistrzostwa Polski, i choć młodszy z tej dwójki był niezwykle bliski powtórzenia sukcesów ze Słupcy i Olecka, to ostatecznie górą był doświadczony warszawianin, pochodzący z Torunia. Sto punktów powędrowało więc na konto „gospodarza”.
Mimo wielu przeciwności losu spędziliśmy w Toruniu wiele pięknych chwil. Teraz kolej na trzeci, decydujący turniej z cyklu Grand Prix, który rozegrany zostanie w październiku. Serdecznie zapraszamy!
Z gorącym, jak toruńska sobota, pozdrowieniem
Grzesiek Święcicki i Ania Ruszczak
PS. Wyniki turnieju i ostateczną punktację podamy po dokończeniu wszystkich meczów.