Turniej rodzinny na koniec lata
Category : Wydarzenia
Na Mazowszu w Grębiszewie w niedzielę 9 września br. odbył się turniej rodzinnych mikstów. Zorganizowany został, podobnie jak w poprzednich latach, z inicjatywy i na zaproszenie naszych klubowych Kolegów, Sandry i Zbigniewa Chmielewskich.
A było to tak… Kiedy z Dobrzyńca, gdzie mieszkają Sandra i Zbyszek, 28 sierpnia odleciały bociany, był to znak, że przyszedł czas turnieju. W jego organizację dynamicznie włączył się w tym roku Sławek Cholewiński. To na niego spadła przyjemność dzwonienia i umawiania wszystkich ze wszystkimi. A były to niełatwe sprawy logistyczne; ten chce i przyjedzie, ów pragnie być, ale nie może, a to znowu ktoś nieoczekiwanie w ostatniej chwili zgłasza swój akces lub przeciwnie – rezygnuje i niestety nie dojedzie z Krakowa.
Sławek sobie poradził. Zjawiliśmy się na malowniczo położonych kortach w Grębiszewie w komplecie; w turnieju wystartowało sześć par, a więc dwanaście osób. Przyjechały też osoby towarzyszące. Towarzystwo zebrało się sympatyczne. Jest coś w charakterze tych spotkań, co przypomina autentyczną klubową atmosferę; mają one coś w sobie z niewymuszonej elegancji angielskich klubów (nie chodzi o te piłkarskie) czy niemal dobrosąsiedzki klimat amerykańskich country clubs. Chyba nie przesadzam, bo naprawdę bardzo cieszyliśmy się ze spotkania. Lubimy tu przyjeżdżać i być razem.
A na korcie… choć wszyscy z dystansem odnoszą się do chęci odniesienia sukcesu za wszelką cenę, to jednak emocje wyzwalają się spore, a walki bywają zacięte.
Turniej, w którym uczestniczyli Ania Ruszczak – po raz pierwszy, Andrzej Bernat, Ewa Woydyłło, Tomek Trzciński, Grażyna i Sławek Cholewińscy, Małgorzata Barucka, Piotr Somerfeld, Wojciech Nalazek, Magda Różycka oraz gospodarze Sandra i Zbyszek Chmielewski można uznać za udane wydarzenie sportowe.
Najskuteczniejsi okazali się Ewa Woydyłło i Tomek Trzciński – zajęli I miejsce. Miejsce drugie przypadło Małgorzacie Baruckiej i Piotrowi Sommerfeldowi a miejsce trzecie wywalczyli Wojciech Nalazek i Magda Różycka. Pozostałe pary też miały na swoim koncie po dwa lub trzy wygrane mecze; turniej bowiem był rozgrywany według zasady: „każdy z każdym”.
W przerwach miedzy grami można było odpocząć przy stole na świeżym powietrzu, na którym pojawiły się rozmaite specjały przywiezione przez uczestników. Przebojem okazał się sernik na zimno z owocami przygotowany przez Anię Ruszczak.
Gościnni jak zwykle państwo Parasiewiczowie, właściciele kortów, należących do kompleksu hotelowo-rekreacyjnego EKWOS, poczęstowali nas pysznym smalcem własnej roboty, który z miejscowym chlebem i kiszonymi ogórkami smakował wyśmienicie, podobnie, jak pachnący grzybami bigos.
W przerwie gier znalazł się czas na krótką sesję dziennikarską na temat zagrożenia środowiska naturalnego w akwenie przepływającej nieopodal rzeki Świder. Gościem spotkania był dr inż. Piotr Parasiewicz z Instytutu Rybactwa Śródlądowego, który mówił o tym, co zagraża polskim rzekom i dzielił się swoimi doświadczeniami z pracy w USA, która wiązała się z ochroną środowiska. Niespodziewanie wśród tenisistów rozgorzała dyskusja o jazach: czy je konserwować czy likwidować.
Turniejowi towarzyszyła też wystawa publikacji o tenisie, były wśród nich prawdziwe białe kruki, przygotowana przez Zbyszka Chmielewskiego.
Po zakończeniu gier i wręczeniu naród wszystkim uczestnikom turnieju przez szefa zawodów Zbyszka Chmielewskiego, żegnaliśmy się w nostalgicznych nastrojach, bo widoki tu piękne, nawłoć na łąkach pełna urody, bo przemija lato.
Dobra jest jednak wiadomość, że następny turniej w Grębiszewie nastąpi wcześniej niż zwykle. Spotykamy się bowiem w czerwcu na dwudniowej imprezie: jednego dnia odbędzie się spływ kajakowy Świdrem, a drugiego – wielki tenis.
Z tenisowym pozdrowieniem
Anna Bernat