Niezapomniany Konin A.D. 2014
Category : Wydarzenia
Początek czerwca potrafi być naprawdę gorący. Przekonali się o tym dziennikarze, którzy przyjechali do słonecznego Konina, by rywalizować o tytuł najlepszego tenisisty środowiska medialnego. Kto wybrał się na 53. Mistrzostwa Polski Dziennikarzy w Tenisie ten z pewnością nie żałuje.
Gorące w Koninie było nie tylko powietrze, ale także atmosfera podczas meczów. Już pierwszego dnia doszło do pojedynku odwiecznych rywali w kategorii Open – Grzegorza Święcickiego i Jerzego Wasowskiego. Dla nikogo chyba nie było zaskoczeniem, że o losach tej rywalizacji musiał rozstrzygnąć super tie-break. Podobnie jak podczas halowych mistrzostw na kortach warszawskiej Legii minimalnie lepszy okazał się ten pierwszy wygrywając 10:8. Jak się później okazało był to kluczowy mecz w tej kategorii, ponieważ obaj panowie do końca turnieju nie przegrali już ani jednego pojedynku. Mistrzem, trzeci raz z rzędu, został więc wrocławianin Święcicki, a wicemistrzem – warszawiak Wasowski. Na trzecim miejscu uplasował się wicelider rankingu, również zawodnik ze stolicy – Tomasz Barański. Tuż za podium znalazł się Łukasz Marciniak, który na halowych mistrzostwach zdobył brąz.
Nie mniej ciekawie było w kategorii +45. Upał dawał się zawodnikom we znaki już od pierwszego dnia imprezy, ale prawdziwa kulminacja nastąpiła w niedzielę. Wówczas finał rozgrywali Grzegorz Czelej i Janusz Ansion. Dla tego pierwszego był to już trzeci pojedynek tego dnia (przypomnijmy, że temperatura w cieniu wynosiła 35 stopni), z kolei drugi zmagał się z kontuzją nogi. Jak zdradzili potem zawodnicy, ich rozmowy podczas przerw wyglądały mniej więcej tak: „Mam zawroty głowy, zaraz chyba zemdleję”, „Ja mam mdłości, nie wiem czy dam radę dograć ten mecz do końca”. Na całe szczęście obyło się bez przyjazdu karetki i obaj zawodnicy zeszli z kortu o własnych siłach. Bardziej zadowolony był z pewnością Grzegorz, który zrewanżował się Januszowi za porażkę z halowych mistrzostw i sięgnął po złoty medal. Dziennikarz ze Słupcy musiał zadowolić się srebrem, a brąz przypadł Tomaszowi Grabowskiemu. Tuż za podium znalazł się jeden z faworytów – Rafał Jaworski. Krakowianin po porażce w morderczym pojedynku z przyszłym mistrzem Czelejem oraz ciężkich zmaganiach w grze podwójnej, musiał niestety poddać dwa mecze. O tym, jak wyrównana była rywalizacja w tej kategorii świadczy chociażby fakt, że ostatni w klasyfikacji Jacek Jońca o mały włos nie pokonałby późniejszego triumfatora turnieju.
W najliczniej obsadzonej grupie tenisistów +55, doszło chyba do największych niespodzianek. Wracający do dziennikarskich imprez po wielu latach Waldemar Domski ograł w półfinale halowego mistrza Polski 2014 – Jerzego Pawłowskiego. W finale musiał jednak uznać wyższość niezwykle doświadczonego w pojedynkach o dużą stawkę – prezesa stowarzyszenia Wojciecha Kaźmierczaka. Brązowy medal, oprócz wspomnianego Pawłowskiego zdobył również łodzianin Janusz Wiśnioch.
W najstarszej, ale zdecydowanie nie najsłabszej kategorii +65, triumfował nieśmiertelny Andrzej Karczewski. Który to już jego tytuł? Tego nie wie, chyba nawet on sam. Emerytowany pracownik PAP-u w decydującym meczu pokonał po bardzo ciekawym meczu, innego weterana z Ostrowca Świętokrzyskiego – Aleksego Kosmana. Trzeci był, długo nieobecny na dziennikarskich imprezach, Andrzej Werka, a czwarty Błażej „dusza towarzystwa” Sieradzan.
W rywalizacji pań nie było większych niespodzianek. Kategorię Open bez problemów wygrała wielokrotna mistrzyni Anna Majewska, a druga była niezawodna Anna Ruszczak. Na trzecim miejscu uplasowała się Aleksandra Głowacka. Tenisistek nieco tylko starszych nie było zbyt wiele, a laury podzieliły między siebie Celina Pawelec (I miejsce) i Ewa Wojdyłło (II miejsce).
Deblowa rywalizacja w kategorii do lat 100 była niezwykle zacięta, a zwycięsko wyszli z niej Tomasz Brański i Grzegorz Czelej, którzy udanie zrewanżowali się Jurkom – Pawłowskiemu i Wasowskiemu za półfinałową porażkę w halowych mistrzostwach. Trzecie miejsce, podobnie jak w Warszawie, zajęli Grzegorz Święcicki i Łukasz Marciniak.
Jeszcze ciekawiej było w kategorii +100, gdzie już w fazie ćwierćfinałowej doszło do kilku niesamowicie zażartych bojów (m. in. wygrana w super tie-breaku pary Burski/Wiśnioch, którzy obronili kilka piłek meczowych z najbardziej doświadczonym duetem Karczewski/Kosman). W półfinale doszło do największej sensacji, kiedy to para z Krakowa Zygmunt Moszkowicz/Rafał Jaworski wyeliminowała rozstawionych z nr 1. Janusza Ansiona i wracającego po kontuzji Zbigniewa Iciaszka. Szczególnie dla Zygmunta było to niezwykle cenne zwycięstwo, ponieważ nigdy wcześniej nie grał on o złoto mistrzostw Polski. Krakowianie musieli jednak zadowolić się srebrem, bo w finale nie znaleźli recepty na solidny debel z Konina – Robert Woźniak/Waldemar Domski. Tym razem gospodarze nie byli zbyt gościnni i pewnie sięgnęli po złoto.
Robert Woźniak, który nie występował tym razem w grze pojedynczej, gdyż musiał pogodzić rolę organizatora i uczestnika, zrekompensował sobie to w grach podwójnych. Oprócz złota w deblu, dorzucił też srebrny medal w mikście, gdzie jego partnerką była Celina Pawelec. Kroczyli oni pewnie do finału, ale tam większych szans nie dali im wielokrotni mistrzowie Anna Majewska i Wojciech Kaźmierczak. Niespodzianki więc nie było.
Niespodzianka czekała za to na uczestników już pierwszego wieczora. Cała grupa została bowiem zabrana nad Jezioro Ślesińskie, gdzie czekał ich wspaniały rejs i pyszna kolacja. Przy winie i rozmowach, pogodny wieczór upłynął bardzo szybko, tak jak cała konińska tenisowa impreza, która dla wielu pozostanie niezapomniana.
Szczególne podziękowania składamy ROBERTOWI WOŻNIAKOWI, bez którego turnieju w Koninie po prostu by nie było.
Z tenisowym pozdrowieniem,
Grzegorz Święcicki