Robert Kowalski: Tenisiści robią to na trawie…
Category : Wydarzenia
W minioną niedzielę, finałami londyńskiego Wimbledonu, dla profesjonalistów zakończył się tenisowy sezon na kortach trawiastych. Jak zapewne szanowne Koleżanki i szanowni Koledzy po rakiecie zauważyliście, dla samych kortów sezon zakończył się nieco wcześniej, bowiem gracze wydeptali i wytarli trawę niemiłosiernie, pozostawiając po sobie plac gołej, za przeproszeniem ziemi. Aż dziw bierze, że nie protestowali jeszcze Zieloni… Niemniej warto było pozwolić na tę dewastację, szczególnie finalistom męskiego singla: Djokovicowi i Federerowi. Ich epicki, pięciosetowy mecz zapadł mocno w pamięci i zapisze się w historii najważniejszego turnieju, także z powodu ograniczenia do 12 gemów finałowego, piątego seta. Czyli przy stanie 12-12, rywale rozgrywają tie break. I tak się właśnie stało już w premierowym roku egzekwowania- dla wielu – kontrowersyjnego novum. Inną nowinkę wprowadził świeżo upieczony mistrz Novak Djokovic, zjadając na zakończenie kilka nielicznych już źdźbeł legendarnej trawki. Podobno wzmacnianie się trawką po zakończonym meczu jest dozwolone, a może nie…Zdjęcia i film już obiegły internetowy świat..
Media bywały nie tylko świadkiem, ale i przyczyną niecodziennych zdarzeń podczas rozgrywek na SW19 (kod pocztowy Wimbledonu). Taka historia miała miejsce podczas finału mężczyzn w 1979 roku. Tradycyjnie rozpoczęcie meczu zaplanowano precyzyjnie na drugą po południu. Nieco inny pomysł miała amerykańska telewizja NBC, która na potrzeby debiutu programu „Śniadanie na Wimbledonie” wręcz domagała się rozpoczęcia meczu finałowego o 14.05. Wimbledońscy tradycjonaliści powiedzieli: ”nie”. Wówczas NBC zdecydowała się na nietypowe zagranie i weszła w konspiracyjną zagrywkę z jednym z finalistów, Amerykaninem (a jakże!) Roscoe Tannerem. Zgodnie z porozumieniem Tanner dokładnie o 14.00 przeprosił i udał się do… toalety. Wrócił, oczywiście po pięciu minutach. Obie strony – organizatorzy i NBC czuli się wygrani. Na pewno gorzki smak porażki poczuł Tanner, przegrał bowiem z Bjornem Borgiem po całkiem ambitnej walce 6-7, 6-1, 3-6, 6-3, 6-4.
Trawa i tenis. Anglicy przed corocznym rozpoczęciem Wimbledonu, chętnie cytowali opinie hiszpańskich, francuskich i innych mistrzów ceglastej mączki, najczęściej odzwierciedlane poglądem, że trawa jest dla kóz, owiec, a nawet bydła. No i ceglasta armada z kontynentu niekiedy niezłe z tego powodu bydło urządzała. Ci o wyższej kulturze, po prostu na południu Londynu się nie pojawiali. Podobno ze względu na wzburzone fale kanału. Chodziło o sportowe kanały BBC i Sky Sports -przy okazji pozdrawiam kolegów i życzę zdrowych kanałów…
I jeszcze kilka chwil na trawie. W takiej chwili warto przypomnieć, że podobno to właśnie Francuzi pierwsi odbijali rakietami piłkę nad siatką- tak, tak, na trawie – już w XIII wieku! Chwilę później Karol V kazał położyć kort w Luwrze. Natomiast po drugiej stronie Kanału Angielskiego ideę podchwycił król Henryk VIII. To za jego panowania powstał trawiasty kort na terenie Hampton Court, uznawany za najstarszy w Zjednoczonym Królestwie, a krewki władca, nie tylko z woleja ścinał małżonki za kiepski serwis, lecz przeszedł do historii, jako prekursor dyscypliny w swojej ojczyźnie. Stąd w Anglii sąd to kort (court)!
Dziś trawa przetrwała na nielicznych profesjonalnych obiektach. Na szczęście całe United Kingdom usiane jest niezliczoną liczbą małych, lokalnych klubów i na tych skromnych często obiektach, toczy się codzienne, a ze względu na sprzyjający klimat, prawie całoroczne życie tenisowej braci. Według miejscowych, do zieleni kortów najbardziej pasuje biel, więc gentelmeni paradują w białych kompletach, a damy w koszulkach i spódniczkach reprezentujących wszystkie odcienie tejże barwy i skutki uboczne użytkowania proszków do prania. Miałem frajdę poznania takowego klubowego życia i smak przyjemności na trawie. Ba, nawet przez jakiś czas paradowałem w koszulce z wieloznacznym hasłem „Tennis players do it on the grass!
Robert Milord Kowalski
Czytaj także: Relacja z 58. Mistrzostw Polski Dziennikarzy w Tenisie